Marta Gliniecka - Refleksja w cieniu Korony | Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą

Aktualności

11 kwietnia 2020 r.

Marta Gliniecka - Refleksja w cieniu Korony

Świat się zatrzymał, a my razem z nim. Zamknięto kina, teatry, ustał ruch w galeriach handlowych, opustoszały place zabaw, a po osiedlach spacerują tylko dziki. Nagle nasz codzienny rytm został mocno zaburzony, a może dopiero teraz wraca na właściwe tory?

Widmo kryzysu zawsze uruchamia skrajne postawy. Jedni budują schrony i gromadzą zapasy żywności na kilka miesięcy, inni prywatnymi samolotami uciekają na bezludne wyspy, aby tam przeczekać najgorsze chwile. Jeszcze inni narażają własne zdrowie i życie, aby nieść pomoc drugiemu człowiekowi, jak w ostatnim czasie wielu lekarzy, pielęgniarek czy ratowników medycznych. Każda epidemia czy klęska żywiołowa przypomina nam o tym, jak kruche jest życie i wszystko, co nas otacza. Nora Roberts pisze, że „poważne kryzysy wydobywają z nas to, co najlepsze lub najgorsze. Niekiedy jedno i drugie”.
W sytuacji zagrożenia nagle zaczynamy doceniać drobiazgi codzienności, tęskniąc za tym, co zwyczajne, jak: spacer w lesie, karmienie kaczek w parku, koncert gitarowy czy kawa w McDonald’s. Wszyscy mamy swoje małe rytuały, do których jesteśmy przywiązani. Wydaje się, że to właśnie one nadają życiu smak i zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa.

Można powiedzieć, że wirus w ciągu zaledwie miesiąca stał się medialnym celebrytą, kradnąc show nawet najbardziej znanym gwiazdom ekranu. To o nim mówią dzisiaj wszystkie nagłówki, zarówno prasowe, jak i sieciowe. Powstają o nim programy czy nawet specjalne audycje. Z takiego obrotu spraw, być może zadowoleni są Prepersi- specjalne grupy ludzi, które rozproszone po całym świecie, już od dawna szkolą się i szykują na wypadek nadejścia niespodziewanej apokalipsy. Teraz w końcu mogą powiedzieć: „Jesteśmy gotowi!”. Ale tak naprawdę człowiek nigdy nie jest przygotowany na nadejście katastrofy. Zbyt szybko zapominamy o starej prawdzie, że „obyczaj cywilizacji jest kruchy. Wystarczy nagła zmiana warunków, a ludzkość wraca do stanu pierwotnej dzikości”, o czym przed laty pisał Czesław Miłosz.

Obecnie, mówiąc językiem graczy, można powiedzieć, że przeżywamy własne „The Last of Us”. Po niebie latają policyjne drony, przedstawiciele służb poruszają się w specjalnych kombinezonach ochronnych, a my sami wychodzimy na zewnątrz uzbrojeni w maski, rękawiczki i płyny do dezynfekcji, o ile oczywiście uda nam się takowe zdobyć. Będąc na ulicy, z niepokojem rozglądamy się dookoła, aby sprawdzić, czy przypadkiem ktoś nie pojawił się na horyzoncie. Tak wygląda dzisiaj robienie zakupów. A gdy misja zostanie zakończona sukcesem i uda nam się zdobyć deficytowy towar, jakim stała się maseczka czy rolka papieru toaletowego, to siadamy przed ekranem komputera i oglądamy lub tworzymy własne memy o tym, jak przebiega życie w czasach zarazy.

Trudno się dziwić, że ostatnio dużą popularnością cieszą się filmy i seriale o tematyce postapokaliptycznej. W końcu filmy katastroficzne czy opowieści o zombie to kolejna metafora, która odzwierciedla lęki i niepokoje społeczne. Bohaterowie zostają uwikłani w sytuacje bez wyjścia, a mimo to cały czas muszą wybierać: uciekać czy zostać; ratować siebie albo wrócić po przyjaciół; przetrwać za wszelką cenę czy też pozostać człowiekiem…

Wydaje się, że nasza sytuacja nie jest jeszcze aż tak dramatyczna. Ostatecznie nie musimy uciekać, a w zaciszu domowym czujemy się bezpiecznie. Możemy czytać książki, oglądać filmy albo przeczesywać meandry Internetu. A mimo to niektórzy prześcigają się w pomysłach, jak wymknąć się z domu niezauważonym. Media społecznościowe podbijają kolejne materiały wideo, które pokazują ludzi przebranych za krzaki, żywopłoty czy nawet wędrujące worki na śmieci. Wygląda na to, że kreatywność nie zna granic. Dawka humoru może nam pomóc przetrwać, o ile takie wyczyny będziemy oglądać tylko na ekranie.

Zygmunt Bauman w jednym ze swoich esejów napisał, że współczesny człowiek ucieka przed osamotnieniem, tracąc po drodze szansę na samotność. Być może to właśnie ten moment, aby pobyć trochę z własnymi myślami, posłuchać muzyki, odkryć na nowo swoje pasje i robić rzeczy, na które od dawna brakowało czasu. A gdy izolacja społeczna zacznie nam bardzo doskwierać, warto przypomnieć sobie film „Cast away – poza światem” w reżyserii Roberta Zemeckisa. Ostatecznie bohater filmu – grany przez Toma Hanksa- musiał wytrzymać na bezludnej wyspie aż cztery lata, więc czym są cztery tygodnie czy nawet miesiące? Wiemy, że sam aktor w ostatnim czasie również przebywał w kwarantannie. Choć tym razem, nie w towarzystwie piłki o imieniu Wilson, tylko razem ze swoją żoną - Ritą Wilson. Co ważne, oboje pokonali wirusa i wrócili do zdrowia. To tylko pokazuje, że mimo trudnej sytuacji, nie można tracić nadziei.

Życie stawia przed nami nieoczekiwane role i nigdy nie daje gotowych scenariuszy. Dzisiaj wszyscy odczuwamy niepokój, gdy słuchamy kolejnych doniesień medialnych. Nie wiadomo, jak długo potrwa pandemia i jak bardzo wpłynie to na otaczającą nas rzeczywistość, ale w skali naszego mikroświata wciąż najważniejsze jest to, że mamy siebie nawzajem. Wyraża to też fragment wiersza Elżbiety Bancerz, która pisze:

A kiedy już będzie po wszystkim
Gdy świat wróci na miejsce
Pójdziemy razem na spacer
Trzymając się za ręce

A kiedy już będzie po wszystkim
Świat się na chwilę zatrzyma
Serce wdzięczność otuli
Odeszła niedobra godzina

A kiedy już będzie po wszystkim
Przyjdzie czas zrozumienia
Że zawsze obok był człowiek
Z sercem zamiast kamienia.

Mocno wierzę w to, że nawet w czasach zarazy można być komuś światełkiem i zostać po jasnej stronie mocy. W tym nasza siła w okresie pandemii. Od nas zależy, jak będziemy ten czas postrzegać. W obliczu kryzysu ludzie mogą się jednoczyć. Świadczy o tym chociażby „Koncert dla Bohaterów”, który odbył się online 4 kwietnia 2020 roku. Ponad trzydziestu artystów z różnych stron Polski postanowiło przygotować specjalny występ w swoim domu jako wyraz podziękowania dla pracowników służby zdrowia. Wiele osób wychodzi też na balkony i tarasy, aby dodawać sobie nawzajem otuchy poprzez śpiew. Przywołując słowa wiersza Wisławy Szymborskiej (2009, s. 39), można powiedzieć, że tak długo, jak każdy z nas podejmuje swoje codzienne starania: „nie zasługuje Świat na koniec świata”. I choć z nostalgią zaczynamy wspominać czasy „sprzed korony”, to warto doceniać to, co mamy. Wyjść do ogrodu, usiąść w cieniu drzew i posłuchać śpiewu kosa, który przypomina o budzącej się wiośnie, ale też o tym, że życie w dalszym ciągu potrafi być zdumiewająco piękne.

Bibliografia
Bancerz E., Dusza zaklęta w słowa, dostęp online: http://www.wieliczka-utw.pl/v2/
Bauman Z., 44 listy ze świata płynnej nowoczesności, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011.
Miłosz Czesław, Zniewolony umysł, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999.
Roberts Nora., Kroniki tej jedynej. Początek, t. 1, Wydawnictwo „Edipresse Polska SA“
Warszawa 2018.
Szymborska Wisława, Vermeer, [w:] Tutaj, Wydawnictwo „Znak“, Kraków 2009.

Korzystamy z plików cookies zgodnie z polityką prywatności.

OK